"Zaćmienie" jest cudowne!!!
Odkąd wyszłam z kina we wtorek o trzeciej nad ranem żyję tym filmem i nie mogę przestać :D
Wszystko jest takie, jak powinno być - najważniejsze sceny, bitwa, romantyczne momenty, trochę mroku i humoru. DUUUŻO akcji.
Super efekty - wilki wreszcie nie przypominają wypchanych kukieł, walka wampirów lepsza niż się spodziewałam.
Charlie który wcześniej miał potencjał wreszcie miał okazję się wykazać i był REWELACYJNY.Uwielbiam go!
Wszyscy wyglądali super, zdecydowanie lepiej niż w New Moon. Edward BOOOSKI i niezwykle romantyczny...Ach...
Atmosfera maratonu była świetna i zakończył się gromkimi brawami.
Teraz muszę wyciągnąć męża:)))Na "Księżycu w nowiu" spał- na "Eclipse" nie ma na to szans, podejrzewam nawet, że mu się spodoba;)
Twilightmama
Żeby nie było wątpliwości nie mam 13 lat, ale 30 (z małym plusem;), męża i dwoje dzieci ... Nic na to nie poradzę, że kocham Zmierzch - widocznie sama mam w sobie dużo z dziecka;)
czwartek, 1 lipca 2010
sobota, 19 czerwca 2010
Shallow Day -TWILIGHT (what have you done to my wife?)
To o mnie :)))
Boskie po prostu pod każdym względem:)))
I prawdziwe:)))
Mąż zaraz rozesłał do kolegów, mężów twilighterek :)
Boskie po prostu pod każdym względem:)))
I prawdziwe:)))
Mąż zaraz rozesłał do kolegów, mężów twilighterek :)
Bilety już w kieszeni
Volterra :)

Odebrałam dziś bilety na Maraton:))))
Jestem niesamowicie szczęśliwa, nie mogę się doczekać :))
Córka trochę zła, że ona nie pójdzie - ma dziewięć lat, książkę czytałam jej ja, omijając niektóre fragmenty, filmy widziała na dvd i jest wielką fanką :)
Jeszcze nie zna "Przed świtem" i błaga mnie o czytanie (samej nie pozwalam), ale trochę się ociągam, bo tam będzie więcej fragmentów do usunięcia ;)))
"Zaćmienie" bardzo przeżyła, najbardziej scenę z Jackobem w namiocie - płakała biedna przez godzinę krokodylimi łzami, że Edward na pewno rzuci Bellę, ale dalszy rozwój akcji ją uspokoił;)
Wczoraj kupiłam (Mąż mi kupił;) "Drugie życie Bree Tanner", ale jeszcze nie zaczęłam czytać - wolę mieć jeszcze chwilkę tą przyjemność przed sobą...
Nie będzie to już co prawda taka ekstaza jak "Zmierzch" , ale zawsze jakaś namiastka:)
Marzę, żeby Meyer wydała "Midnight Sun". "Zmierzch" to moja ukochana książka z serii, a opowiedziana z perspektywy Edwarda to spełnienie marzeń !!!
Tymczasem biorę się za Bree...

Odebrałam dziś bilety na Maraton:))))
Jestem niesamowicie szczęśliwa, nie mogę się doczekać :))
Córka trochę zła, że ona nie pójdzie - ma dziewięć lat, książkę czytałam jej ja, omijając niektóre fragmenty, filmy widziała na dvd i jest wielką fanką :)
Jeszcze nie zna "Przed świtem" i błaga mnie o czytanie (samej nie pozwalam), ale trochę się ociągam, bo tam będzie więcej fragmentów do usunięcia ;)))
"Zaćmienie" bardzo przeżyła, najbardziej scenę z Jackobem w namiocie - płakała biedna przez godzinę krokodylimi łzami, że Edward na pewno rzuci Bellę, ale dalszy rozwój akcji ją uspokoił;)
Wczoraj kupiłam (Mąż mi kupił;) "Drugie życie Bree Tanner", ale jeszcze nie zaczęłam czytać - wolę mieć jeszcze chwilkę tą przyjemność przed sobą...
Nie będzie to już co prawda taka ekstaza jak "Zmierzch" , ale zawsze jakaś namiastka:)
Marzę, żeby Meyer wydała "Midnight Sun". "Zmierzch" to moja ukochana książka z serii, a opowiedziana z perspektywy Edwarda to spełnienie marzeń !!!
Tymczasem biorę się za Bree...
piątek, 18 czerwca 2010
Mały Głód
Podczas gdy mnie na dukanowaniu stale prześladuje wielki głód, mój Syn ma swojego wroga- jedyną istotę, której się boi i której nie lubi - to MAŁY GŁÓD.
Mały Głód od czasu pojawienia się reklamy z histerycznym okrzykiem "ZA SAŁAAATĄ" w tle zrewolucjonizował jadłospis mojego Syna.
Syn będący od urodzenia alergikiem i atopikiem jadł bardzo mało i monotonnie. Kiedy już się trochę rozkręcił i można było rozszerzyć mu jadłospis - nic z tego, dalej uznawał tylko swoje kasze na bezmlecznym mleku.
Od kiedy jednak ujrzał reklamę z Małym Głodem zje wszystko, byle tylko Mały Głód do niego nie przyszedł. Dziś zjadł NAWET pomidorówkę z makaronem. Ewenement.
Jako pedagog z wykształcenia mam wyrzuty sumienia, że straszę dziecko - może będzie miało koszmary, albo przeżyje traumę małogłodową;)
Jednak z wyrzutami wygrywa szczęście ,że jest w stanie normalnie jeść, nic mu się nie dzieje, a ja wreszcie nie muszę się martwić - nic go nigdy do tego nie przekonało - dokonał tego dopiero ten paskudny Mały Głód i chwała mu za to.
-Padaj, padaj Mały Godzie! (s na początku nie wymawia) - krzyczy - Pokonam ciebie!!! -wymachuje widelcem w bojowym nastroju. Wtedy jest ok.
Gorzej, kiedy znienacka na ekranie tv pojawia się żółta pokraka - biedak ucieka do naszej sypialni i chowa za szafą.
Jak ja bym chciała tak nie chcieć jeść...
Mały Głód od czasu pojawienia się reklamy z histerycznym okrzykiem "ZA SAŁAAATĄ" w tle zrewolucjonizował jadłospis mojego Syna.
Syn będący od urodzenia alergikiem i atopikiem jadł bardzo mało i monotonnie. Kiedy już się trochę rozkręcił i można było rozszerzyć mu jadłospis - nic z tego, dalej uznawał tylko swoje kasze na bezmlecznym mleku.
Od kiedy jednak ujrzał reklamę z Małym Głodem zje wszystko, byle tylko Mały Głód do niego nie przyszedł. Dziś zjadł NAWET pomidorówkę z makaronem. Ewenement.
Jako pedagog z wykształcenia mam wyrzuty sumienia, że straszę dziecko - może będzie miało koszmary, albo przeżyje traumę małogłodową;)
Jednak z wyrzutami wygrywa szczęście ,że jest w stanie normalnie jeść, nic mu się nie dzieje, a ja wreszcie nie muszę się martwić - nic go nigdy do tego nie przekonało - dokonał tego dopiero ten paskudny Mały Głód i chwała mu za to.
-Padaj, padaj Mały Godzie! (s na początku nie wymawia) - krzyczy - Pokonam ciebie!!! -wymachuje widelcem w bojowym nastroju. Wtedy jest ok.
Gorzej, kiedy znienacka na ekranie tv pojawia się żółta pokraka - biedak ucieka do naszej sypialni i chowa za szafą.
Jak ja bym chciała tak nie chcieć jeść...
czwartek, 17 czerwca 2010
Udawanie na Dukanie
Dukanie, moja udręko!!!
Codziennie waga pokazuje zaledwie kilka gram mniej. I gdzie ta obietnica lecących kilogramów?? Ubrania może trochę luźniejsze, ale waga jest bezlitosna.
Zafiksowałam się jednak na proteinki do tego stopnia, że dalej trwam na posterunku. Najgorsze jest to, że NIC mi nie smakuje, nikt mi nie powie, że na Dukanie można jeść smacznie.
Wszystkiemu czegoś brakuje. Niedosolone, słodzik to jednak nie cukier, a mięso na suchej patelni to żaden przysmak. Z natury nie cierpię gorszych zamienników lepszych rzeczy, kiedy coś udaje coś innego. Gotowanie na Dukanie to dokładnie takie udawanie.
Kurcze, zawsze lubiłam gotować, nigdy do kruchego ciasta nie dodałam margaryny zamiast masła, nie zastępowałam oliwy extra vergine zwykłą, a parmezanu żółtym serem, to świętokradztwo. Teraz muszę wszystko lepsze zastępować gorszym i w dodatku końca nie widać...
Marzę o czymś PRAWDZIWYM...:)
Od wczoraj faza naprzemienna - mogę jeść warzywa - choć tyle.
Wczoraj moja Córka miała zakończenie roku ogniska w szkole baletowej - był występ, brawa, tłumy. Dziewczyny wypadły super!
Mąż załamany wizją spędzenia występu na korytarzu wraz z wrzeszczącym Synem, jak to rok temu było, przeżył miłe rozczarowanie, bo Syn był zachwycony i podrygiwał w rytm muzyki:) Powiedział, że też chce tańczyć :)
Cóż, ma baaardzo muzyczne imię, a nawet dwa, po dwóch wielkich polskich kompozytorach ;) Do jednego z nich nawet jest podobny ;)
Byłabym szczęśliwa, gdyby chociaż trochę miał do czynienia z muzyką...
Córka natychmiast zaprotestowała, no bo jak to - w balecie chłopak?? Cóż, w epoce You Can Dance nie mam nic przeciwko ;) Zresztą jeden słynny baletmistrz o naszym nazwisku już był i nawet imię miał na tą samą literę, co nasz Syn ;)
Córka jak na dziewięciolatkę przystało chce zostać aktorką, balet ją zbytnio ogranicza;)
Poza tym za bardzo kocha słodycze:)))
Odliczam dni do maratonu Zmierzchu i słucham Muse, zwłaszcza "Neutron Star Collision Love is Forever" - BOSKA!!!
Muse odkryłam właśnie dzięki tym filmom i od tej pory jestem ich największą fanką. "Resistance" jest po prostu cudowne. I "I belong to You"... A "Undisclosed Desires" bardzo "zmierzchowe". KOCHAM MUSE:)
Codziennie waga pokazuje zaledwie kilka gram mniej. I gdzie ta obietnica lecących kilogramów?? Ubrania może trochę luźniejsze, ale waga jest bezlitosna.
Zafiksowałam się jednak na proteinki do tego stopnia, że dalej trwam na posterunku. Najgorsze jest to, że NIC mi nie smakuje, nikt mi nie powie, że na Dukanie można jeść smacznie.
Wszystkiemu czegoś brakuje. Niedosolone, słodzik to jednak nie cukier, a mięso na suchej patelni to żaden przysmak. Z natury nie cierpię gorszych zamienników lepszych rzeczy, kiedy coś udaje coś innego. Gotowanie na Dukanie to dokładnie takie udawanie.
Kurcze, zawsze lubiłam gotować, nigdy do kruchego ciasta nie dodałam margaryny zamiast masła, nie zastępowałam oliwy extra vergine zwykłą, a parmezanu żółtym serem, to świętokradztwo. Teraz muszę wszystko lepsze zastępować gorszym i w dodatku końca nie widać...
Marzę o czymś PRAWDZIWYM...:)
Od wczoraj faza naprzemienna - mogę jeść warzywa - choć tyle.
Wczoraj moja Córka miała zakończenie roku ogniska w szkole baletowej - był występ, brawa, tłumy. Dziewczyny wypadły super!
Mąż załamany wizją spędzenia występu na korytarzu wraz z wrzeszczącym Synem, jak to rok temu było, przeżył miłe rozczarowanie, bo Syn był zachwycony i podrygiwał w rytm muzyki:) Powiedział, że też chce tańczyć :)
Cóż, ma baaardzo muzyczne imię, a nawet dwa, po dwóch wielkich polskich kompozytorach ;) Do jednego z nich nawet jest podobny ;)
Byłabym szczęśliwa, gdyby chociaż trochę miał do czynienia z muzyką...
Córka natychmiast zaprotestowała, no bo jak to - w balecie chłopak?? Cóż, w epoce You Can Dance nie mam nic przeciwko ;) Zresztą jeden słynny baletmistrz o naszym nazwisku już był i nawet imię miał na tą samą literę, co nasz Syn ;)
Córka jak na dziewięciolatkę przystało chce zostać aktorką, balet ją zbytnio ogranicza;)
Poza tym za bardzo kocha słodycze:)))
Odliczam dni do maratonu Zmierzchu i słucham Muse, zwłaszcza "Neutron Star Collision Love is Forever" - BOSKA!!!
Muse odkryłam właśnie dzięki tym filmom i od tej pory jestem ich największą fanką. "Resistance" jest po prostu cudowne. I "I belong to You"... A "Undisclosed Desires" bardzo "zmierzchowe". KOCHAM MUSE:)
wtorek, 15 czerwca 2010
TOSKANIA śladami TWILIGHT

Postanowiliśmy jeździć tam co roku, zaczarowała nas swoją urodą i atmosferą.
Marzyłam o Toskanii od czasu obejrzenia filmów "Ukryte pragnienia" i "Pokój z widokiem". Chciałam się przekonać, czy świat opisywany w modnych ostatnio toskańskich wspomnieniach jest prawdziwy.
Jednak tak naprawdę zmotywował mnie do wyjazdu Księżyc w Nowiu - zobaczyłam Volterrę, dowiadując się jednocześnie, że film kręcono w Montepulciano i MUSIAŁAM TAM

I byliśmy!!!
Mieszkaliśmy w domu z XIII wieku, w małym sennym miasteczku Marcialla. W domu tym podobno mieszkał Michał Anioł podczas gdy malował Pietę w tamtejszym kościółku;)
Mieliśmy stare kute łóżko z baldachimem na które trzeba było się wdrapywać - tak było wysokie. Stare było wszystko- szafy z tajemniczymi herbami, portrety namalowane tak, że patrzyły na człowieka gdziekolwiek by nie stał, poczerniałe lustra na toaletkach w których przeglądały się zapewne pokolenia mieszkanek Villi La Torre. Sufity wieczorami tonęły w mroku, tak były wysokie, a kamienny zimny dom pachniał wiekami.
Właściciele - spokojne starsze małżeństwo żyli tym wszystkim nieporuszeni - uśmiechali się pobłażliwie w reakcji na nasze zachwyty nad ilością pięknych, starych rzeczy w ich domu.
To Toskania - kraina wieczna, tu wszystko jest tak od zawsze...
Już wiedziałam - dlatego Volturi!!! Gdzie indziej mogliby mieć siedzibę jeśli nie w odwiecznej Toskanii??
Volterra, miasto mające mury nie tylko rzymskie, ale i etruskie, z daleka sprawiająca wrażenie chmurnej nawet przy pięknej pogodzie była idealnym miastem dla wampirów.
Film kręcono w Montepulciano - uroczym miasteczku, które wrażenie robi już z daleka wznosząc się na szczycie wzgórza w przeciwieństwie do będącej jakby w cieniu Volterry.
Atmosfera Volterry jest jednak zdecydowanie bardziej niesamowita, to miasto poza urodą ma charakter, tajemnicę i specyficzny klimat, do tego słynie z alabastru - jakież inne pasowałoby lepiej?
Moja dziewięcioletnia praw

Jak to zwykle bywa plac przed Palazzo Dei Priori wydawał się mniejszy, niż na filmie zarówno w Montepulciano jak i w Volterze, natomiast samo Palazzo z Volterry robiło zdecydowanie większe wrażenie - jeden z najstarszych we Włoszech.
Zrobiliśmy sobie zdjęcia w drzwiach, w których stał Edward i w Volterze i w Montepulciano zaskoczeni, że w Volterze też nie ma fontanny, któa jak wiadomo była w Montepulciano zbudowana do filmu.

Czytałam, bo za wszelką cenę chciałam trochę przekonać do "Zmierzchu"Męża, który siedząc kilkanaście godzin za kierownicą nie miał wyjścia i musiał słuchać - pod koniec to mu się nawet podobało!!! W dodatku w Montepulciano zrobił mi cudowne zdjęcia Edwarda odbitego w witrynie :)))
Teraz z dumą prezentuję je na Twilightmoms.com
Wczoraj zostałam Twilightmom oficjalnie;) I nareszcie nie czuję się jak relikt przeszłości w tamtejszym towarzystwie ;) Odliczam dni do nocnego maratonu :)
Tymczasem mija siódmy dzień na diecie Dukana - nie poddałam się!!! Od jutra wprowadzam fazę naprzemienną :))) Niestety prawie nie schudłam :( - no, może kilogram - ale postanowiłam wytrwać i zobaczyć jakieś konkretne efekty - przecież tydzień na diecie nie może pójść na marne - zbyt wiele mnie to kosztowało!
Patrzę z okna na Stary Mokotów i mam dzisiaj całkiem dobre nastawienie do życia.

Subskrybuj:
Posty (Atom)